MÓJ PRZYJACIEL WSPÓLNIK,

Tak jak różnimy się od siebie cechami zewnętrznymi, charakterami, temperamentami, czy zdolnościami, tak samo odróżniają nas życiowe oczekiwania, w tym także podejście do biznesu. Jedni widzą w nim szansę na samorealizację, pretekst do intensywnego rozwoju i wykorzystania zdolności, inni widzą tylko i wyłącznie możliwość osiągnięcia bezpieczeństwa finansowego i pomnażania majątku. Jak nie trudno się zorientować, obydwu rozbieżnych koncepcji raczej nie da się połączyć w jedno. Co więc się stanie, kiedy podejmując decyzję o otwarciu własnego biznesu staniemy przed możliwością wejścia w spółkę. Na co zwrócić uwagę, by w rezultacie nie natrafić na całkowity konflikt interesów i oczekiwań naszych, i naszego wspólnika? Dlaczego to tak ważne? – A co się stanie, kiedy naszym wspólnikiem uczynimy najlepszego przyjaciela, oddaną przyjaciółkę, czy dobrego znajomego i nagle okaże się, że nie potrafimy współdziałać dla dobra wspólnego interesu…

Powiedzenie „mówiły jaskółki, że niedobre są spółki” zna każdy z nas i co najmniej kilka razy, w sytuacjach nie zawsze biznesowych, miało ono w naszym życiu zastosowanie. Czy wejście w układy biznesowe z przyjaciółmi, czy znajomymi to dobry pomysł? Co możemy zyskać, a co ważnego stracić? Jakie kryterium zastosować przy rozważaniu decyzji o wejściu w spółkę?

Obserwując rynek rozwijających się biznesów zauważyłam, że wielu przyszłych przedsiębiorców z różnych względów rozważa prowadzenie biznesu razem ze wspólnikiem, a łączy ich ten sam problem i dylemat – czy warto? Postanowiłam więc przedstawić Wam kilka istotnych elementów, na które, jak sądzę, warto zwrócić uwagę, kiedy rozważa się ewentualną spółkę.

Pracoholizm vs. 8.00 a.m -16.00 p.m, czyli postrzeganie czasu pracy w firmie

To, że typu “rannego ptaszka” nie da się przerobić na typ “nocnego Marka” nie stanowi problemu – przecież w ciągu dnia, przez kilka godzin i jeden i drugi typ funkcjonują z podobną efektywnością. Dlatego też grafik pracujący w nocy, a śpiący do południa, księgowa, która pracuje od rana, a kładzie się spać wczesnym wieczorem, jeżeli tylko dotrzymują terminu realizowanych zleceń, nie generują problemów przy współpracy. Kiedy jednak rozważyć, że przy prowadzeniu biznesu od rytmu dnia wspólników zależy sukces całej firmy, to kwestia czasu pracy zaczyna nabierać bardzo dużego znaczenia. Warto przy rozważaniu kwestii spółki zastanowić się, jaką wizję czasu pracy ma nasz potencjalny wspólnik. Ile czasu chce poświęcać pracy, czy będzie skłonny, jeżeli zajdzie potrzeba, oddać część swojego czasu wolnego, by domknąć naglące sprawy, dokończyć rozpoczęte projekty? W końcu także, jak postrzega kwestię dni urlopowych, służbowych wyjazdów i innych kwestii, które oscylują wokół czasu spędzanego w pracy? Warto sprawdzić, czy konfliktu nie zrodzi to, że jedno z Was jest gotowe poświęcić się pracy, a drugie oczekuje stałego grafiku i absolutnie nie widzi możliwości dostosowania swoich godzin pracy do bieżących potrzeb w firmie.
Kolejny istotny element, na który w tym miejscu warto zwrócić uwagę, to fakt, że Wasz wspólnik to nie pojedyncza, odizolowana jednostka, ale część dużego grona bliskich Wam ludzi. Macie wspólnych znajomych, znacie swoich partnerów życiowych, rodziny – warto zwrócić uwagę na to, jak oni widzą Waszą współpracę i czy nie będą zarzewiem konfliktów. Czy rodzina Waszego wspólnika akceptuje model współpracy, jaki wybraliście, jaki stosunek do niego ma partner/partnerka wspólnika/wspólniczki? Możecie być pewni, że tak prozaiczna rzecz, jeżeli nie zostanie rozważona, może w rezultacie prowadzić do problemów, podziałów i kłótni.

Asekurant vs. Fighter, czyli ocena skłonności do podejmowania ryzyka

Jestem pewna, że bardzo istotnym elementem, który będzie miał wpływ na rozwój potencjalnego wspólnego biznesu, to kwestia skłonności do podejmowania ryzyka. Należy więc ocenić, czy nasz wspólnik równie odważnie podejmie ewentualne ryzyko, czy odwrotnie – będzie unikał decyzji, z obawy przed ich konsekwencjami, czy będzie odwodził od kuszących, ale niepewnych kroków. Różnica w podejściu do tego problemu, co ważne, może wynikać także z różnicy charakteru, a bardzo często z odmiennej od naszej sytuacji życiowej (nasz wspólnik ma rodzinę i obawia się ryzyka utraty płynności finansowej itp.). Skłonność do podejmowania ryzyka jest także ściśle związana z odpornością na stres, którego przedsiębiorca przecież nie uniknie. Jeżeli jedna ze stron nie radzi sobie z nerwowymi sytuacjami, a wszelkie stresogenne decyzje napawają ją lękiem, może to paraliżować działanie firmy i bardzo niekorzystnie wpływać na wzajemne stosunki wspólników. Niby bardzo prosta kwestia, ale powinna stanowić jeden z kluczowych elementów oceny sensowności potencjalnej spółki.

Finanse, czyli wizja rozwoju firmy, inwestycje i konsumowanie zysków w firmie

Kluczowym czynnikiem, który powinien przesądzić o tym, czy warto wchodzić w spółkę, jest kwestia wizji rozwoju potencjalnego biznesu. Jakiej odpowiedzi, na pytanie „gdzie widzę siebie i swoją firmę za kilka lat?”, udzielisz Ty i Twój wspólnik – czy Wasze wizje są spójne, czy macie podobne oczekiwania i w podobny sposób chcecie rozwijać biznes? Być może jedna strona chce stopniowo zdobywać rynki zagraniczne, a druga uważa, że zdobycie rodzimego rynku to szczyt aspiracji i wypracowany zysk na konkretnym poziomie w zupełności wystarcza.
Pozostaje jeszcze temat pieniędzy…
Pieniądze są przecież nieodłącznym elementem biznesu, a według statystyk stanowią główny powód konfliktów w firmach. W przypadku spółek temat finansów jest bardzo istotny, bo zdobyty kapitał należy de facto do dwóch osób, a każda z nich może sobie różnie wyobrażać konsumowanie zysków: jedna strona zechce wydawać pieniądze tylko na swoje potrzeby, druga zaplanuje inwestycję większości zdobytych funduszy w rozwój biznesu. Taki konflikt, jeżeli wcześniej nie uregulujemy tej kwestii, może przesądzić o końcu spółki.9

Bilans spółki – za, czy przeciw?

Jeżeli w tym miejscu chcesz przeczytać zdanie: „odradzam spółkę”, to uprzedzam lojalnie – nie znajdziesz go 🙂 Uważam, że jak każda decyzja biznesowa i ta wymaga przygotowania. Zaobserwowałam, że w bardzo wielu przypadkach spółka była najgorszym z możliwych wyborów, ale jako przedsiębiorca i praktyk widziałam też masę biznesów-spółek, które prosperowały świetnie i prężnie się rozwijały. Ponieważ nie ma złotego środka polecam rozwadze jedną myśl: jakie kompetencje, przydatne przy prowadzeniu biznesu, zyskasz wchodząc w spółkę? I czy takich cech nie znajdziesz u potencjalnego pracownika, którego możesz zatrudnić, zyskując w ten sposób komfort pracy w relacji pracodawca-pracownik z pełną i niepodzielną decyzyjnością w ręce?… Czy potencjalnej możliwości wejścia w spółkę nie traktujesz jako asekuracji? Czy nie jest tak, że chcesz z kimś dzielić ryzyko, konsultować niepewne wybory, a odpowiedzialność podzielić na dwoje?

Zanim zaczniecie cieszyć się wspólnym sukcesem finansowym i odcinać kupony, przedyskutujcie wszystkie kwestie, nie tylko te, które zawarłam w artykule, ale także takie, które dotyczą tylko Was – czy znajomość, przyjaźń nie ucierpią na tym, że będziecie zmuszeni, między dotychczas osobiste relacje, wpleść również zawodowe i na ile jesteście w stanie zaakceptować to, co Was od siebie różni, by nie dopuścić do tego, żeby różnice Was podzieliły i skłóciły?
Na koniec życzę konstruktywnych przemyśleń i oczywiście spektakularnego sukcesu wszystkich spółek 🙂