Czas przedświątecznych przygotowań, to moment, kiedy myśląc o przyjemnościach, przygotowujemy dla naszych bliskich prezenty. W dobie, kiedy możemy mieć niemal wszystko a sklepy oferują szeroki asortyment i kuszą promocjami, kupienie czegoś wyjątkowego dla najważniejszych w naszym życiu osób nie jest łatwe. Wiem z własnego doświadczenia, bo zaledwie kilka dni temu przed podobnym dylematem stanął mój mąż – usłyszałam pytanie: Kochanie, proszę pomóż mi i podpowiedz, co mógłbym Ci kupić pod choinkę?
Odpowiedziałam, bynajmniej nie wymijająco, że to nic trudnego bo wydawało mi się, że to przecież dość proste kupić coś żonie, że jestem przecież osobą, której gust i upodobania mój mąż zna doskonale. Usłyszałam tylko zdziwienie w głosie: „proste? Spędziłem pół godziny przeglądając twoją szafę i dla mnie wszystko wygląda tak samo! Jest albo białe, albo kremowe i niczym się nie różni… Byłem nawet w pięciu sklepach – kontynuuje – a tam tłum zestresowanych facetów i tak jak ja nie wiedzą, co kupić swoim żonom.” To świetna okazja dla sprzedawczyń, które wciskają kit, aż miło, mężczyzn to przekonuje, wezmą wszystko, byle mieć już święty spokój i nie myśleć co kupić.
Przez chwilę się zastanowiłam, a dziś sama byłam świadkiem pewnego zdarzenia. W centrum handlowym, przed witryną sklepową jednego ze sklepów jubilerskich, stało dwóch dżentelmenów. Już na pierwszy rzut oka widać było, że zakupy to ostatnia rzecz, o której marzą. Jeden doradzał drugiemu, co ten powinien wybrać, porady mało przydatne, ale takie typowo męskie, że te kolczyki ładne, ale ten pierścionek jeszcze ładniejszy, po chwili czuło się zniecierpliwienie, a główny kupujący gromko wybuchnął – co ty! Zwariowałeś? Pomyśli, że chcę się jej oświadczyć, albo co!
Patrzyłam, słuchałam i zdałam sobie sprawę, że ci mężczyźni, to nie wyolbrzymiając problemu, mają jednak bardzo duży problem z odgadnięciem potrzeb i marzeń drugiej strony…
Kobiety działają szybko, rach ciach kupujemy podarunki dla babci, męża, dzieci, wiemy co komu potrzeba, co lubi, albo co sprawi mu radość, a nasi mężczyźni raz w roku stają przed dylematem kupna czegoś od serca i… klops, problem, dramat w trzech aktach bez antraktu!
I można powiedzieć z przekąsem, że nie słuchali naszych sugestii cały rok, nie pytali o czym marzymy, albo czego potrzebujemy i teraz mają za swoje! A tak zupełnie poważnie, to problem jest, rozwiązać go trzeba, więc szybko przybywam z pomocą.