Idzie lato, więc jak wszyscy, tak i ja, chcę ogarnąć ogród. Postanowiłam: zmienię parasol ogrodowy, bo już zużyty i brzydki, mam namiar na odpowiednią firmę – wszystko git, przecież w dzisiejszych czasach to nic prostszego. Marka znana, niemiecka solidność, a ich parasole sprzedawane są w dużych sieciach handlowych. Poważna firma, bo od czasu, kiedy kupowałam poprzedni parasol, nie zwinęli się z rynku (w przeciwieństwie do producenta moich lamp ogrodowych). Myślę sobie – nic prostszego, tylko kupować! Weszłam więc na stronę internetową, wybrałam produkt, który mnie interesował, i kulturalnie napisałam maila, czy mogę zamówić czaszę parasola, bo wyblakła. Reszta działa i jest sprawna, może dalej służyć rodzinie Makosz i chronić oczy przed jakże pożądanym, ale na dłuższą metę upierdliwym słońcem.
Tak jak wspomniałam wysłałam maila i czekam na odpowiedź. Minął tydzień, drugi, trzeci… cisza i nic. No to dzwonię. Dwa sygnały i formułka: dzień dobry! dodzwoniłeś się do firmy X .
Jeżeli chcesz gadać po polsku wybierz 1, jeżeli interesuje cię połączenie z działem księgowości wybierz 2,
z działem kadr wybierz 3, (tu pomyślałam, że to jakiś żart, bo po co klientowi dział kadr?)
z działem zakupów wybierz 4,
z działem sprzedaży wybierz 5 ,
z działem transportu wybierz 6,
z działem kontaktów międzynarodowych wybierz 7,
z kontrola jakości wybierz 8, (jakaś ukryta kamera, żarcik, bo chyba to nie możliwe… dzięki tej rozmowie poznam całą strukturę organizacyjną firmy)
z wzorcownią wybierz 9 (o fajnie, myślę, może będę mogła sie wypowiedzieć co do design, ale jednak tym razem się nie skuszę, nie przycisnę),
z centrum serwisowym wybierz 10,
a działem technicznym wybierz 11,
Uf… koniec wyliczanki, nareszcie przełączy mnie do konsultanta i… i juz gąska była w ogródku i nagle cisza. Niby edukacji nigdy nie za wiele, ale dziś przesada, bo nadal parasola niet, kontaktu niet, a ciśnienie mam jak po małym espresso – bez małego espresso. I ciągle mi skacze….