Zaczęło się niewinnie od wystąpienia na konferencji Sieci Przedsiębiorczych Kobiet. To właśnie tam miałam okazję pierwszy raz wystąpić i wypowiedzieć się na temat, który jest mi bardzo bliski, a dotyczy przedsiębiorczości i wsparcia w biznesie.
Miałam „stresa”, jak to mawiamy często i minęłabym się z prawdą, gdybym powiedziała, że nie obawiałam się konfrontacji z uczestniczkami konferencji. Długo się przygotowywałam, bo gdzieś w tyle głowy miałam niemiłe wspomnienie prezentacji, typowych dla standardów korporacyjnych, które przez lata musiałam przygotowywać i których szczerze nie lubiłam.
Tym razem było inaczej, bo czułam temat, który prezentowałam: „co zrobić, żeby mąż, partner i otoczenie cię wspierało, kiedy chcesz otworzyć własny biznes” okazał się tym, co było mi na tyle bliskie, że rozumiałam emocje, które temu towarzyszą i chciałam o tym mówić. Po prezentacji otoczyła mnie grupa kilkunastu kobiet, gratulowały i pytały, prosiły o poradę, a ja czułam, że mogę i chcę być dla nich wsparciem na biznesowej ścieżce – stwierdziłam, że moja siła i mój talent nie mogą się marnować.
Po głowie kołatała mi się myśl, co mogłabym zrobić, żeby wspierać kobiety planujące i prowadzące własny biznes. Zastanawiałam się, jak przystępnie dzielić się wiedzą, jak propagować tak bliską mi dziedzinę. Inspiracja przyszła z zewnątrz, a przyniosła ją moja koleżanka, która napomknęła, że jej 14-letni syn nie ogląda już tradycyjnej telewizji, a zamiast tego korzysta z platformy YouTube.