Któregoś dnia moją uwagę przykuł tytuł maila, który otrzymałam na adres Time for Business TV: „Pani Izo, bardzo proszę o pomoc…”. Napisała do mnie Justyna.

„Jestem załamana. Nie wiem, co robić. Od 6 lat prowadzę gabinet. Ostatnio jedna z pracownic, Agnieszka, niespodziewanie poinformowała mnie, że odchodzi. Byłam w szoku! Agnieszka pracowała u mnie od 3 lat. Mimo że nie we wszystkim się zgadzałyśmy, miała rzeszę klientek, które ją lubiły, i tylko do niej zapisywały się na zabiegi. Agnieszka zdecydowała się otworzyć własny gabinet – słyszałam plotki pracownic, że gdzieś w pobliżu mojego salonu. Jestem przerażona. Boję się, że zabierze mi klientki i że pozostałe dwie pracownice, Kasia i Ela, pójdą za nią. A wtedy nie wiem, co zrobię. Jestem całkowicie załamana. Od 3 dni nie śpię. Czuję się rozgoryczona. Jak mogła mi to zrobić? Nie wiem, czy informować klientki ani jak z nimi rozmawiać, gdy pytają o Agnieszkę. Pozostałe pracownice okazują mi niechęć i manifestują swoje niezadowolenie. Na miejsce Agnieszki wyrekrutowałam fajną dziewczynę, ale boję się, że Kasia i Ela zniechęcą ją do pracy w moim salonie. Co mam zrobić, skoro straciłam do nich zaufanie? Zwolnić je? Ale wtedy co z salonem i z klientkami? Mam poczucie, że straciłam wszystko, nad czym przez tyle lat pracowałam. Nie zauważyłam, co się dzieje w moim zespole. Nie zauważyłam, że Agnieszka przygotowuje się do odejścia z firmy. Wiem, że nie byłam najlepszą szefową. Nie rozwijałam ani nie wspierałam ludzi, nie wypracowałam standardów obsługi klienta, nie umiałam egzekwować wykonywania zadań, zarządzałam chaotycznie, inwestowałam tylko w siebie. Wiedziałam, że jesteśmy przepracowane, a mimo to nie szukałam dodatkowego pracownika. Nie umiałam zarządzać, chociaż wydawało mi się, że jestem dobra, sprawiedliwa, mam dobre intencje. Żałuję, że wcześniej nie przygotowałam się do roli szefowej”.

Zamyśliłam się przez chwilę, bo przypominałam sobie mail, który otrzymałam od Kasi. Kasia prowadziła gabinet fryzjerski i miała podobny problem. Zaczęłam odpisywać Justynie.

„Droga Justyno! Żeby było Ci łatwiej, od razu napiszę, że nie jest to tylko Twój problem. Słyszałam o wielu takich sytuacjach i według mnie recepta jest tylko jedna: nie można stać z założonymi rękami i przyglądać się, jak zespół źle funkcjonuje, bo ucierpi na tym Twój biznes. Jest to lekcja, która życie napisało dla Ciebie, Uważam, że wszystko jest po coś; głównie po to, żeby zauważyć, nad jakimi obszarami Ty jako liderka powinnaś popracować.

Odpowiedz sobie na pytania:

  1. Czy aktualna sytuacja (zdemotywowane pracownice) źle wpływa na zespół i klientów? Jeżeli tak, trzeba coś z tym zrobić. Porozmawiaj z dziewczynami. Z każdą z nich postaraj się odbyć szczerą rozmowę.
  2. Co się stało? Dlaczego Agnieszka odeszła? Jak dziewczyny oceniają pracę u Ciebie? Co im się podoba, co nie podoba? Pytaj, pytaj i jeszcze raz: pytaj, zamiast oceniać. Zgromadź jak najwięcej informacji. Zrób to w dobrej, miłej atmosferze. Przygotuj się do spotkania.

Moje rady:

  1. Nie oceniaj.
  2. Mów o sytuacjach, nie o ludziach.
  3. Dużo pytaj, zamiast komentować.
  4. Zapisuj sobie to, co dziewczyny powiedzą. Zbierz informacje i oceń, czy jest na czym pracować, czy jeszcze jesteś w stanie zatrzymać je w swoim salonie i zwiększyć ich morale. Jeżeli uznasz, że jest jakaś szansa, zapytaj, CO MUSI SIĘ WYDARZYĆ, CO MUSI SIĘ ZMIENIĆ, ŻEBY ZOSTAŁY. Jeżeli okaże się, że nie ma na czym budować, bo Kasia i Ela chcą odejść, jak najszybciej musisz zająć się rekrutacja i zbudować nowy zespół. Zdemotywowani pracownicy bardzo źle wpływają na atmosferę zespołu, jakość usług i Twoje zdrowie psychiczne.

Pamiętaj, aby solidnie przygotować się do rekrutacji nowego pracownika i zatrudnić odpowiednich ludzi. Już jesteś bardziej świadomą liderką. Ta lekcja pomogła Ci zrozumieć, jak ważne jest mądre zarządzanie pracowniami.

Pozdrawiam, Iza”.