Fart czy strategia?

Historia prawdziwa… Jak każda z prezentowanych tutaj, bo życie pisze najlepsze scenariusze, aczkolwiek ta jest lekko niezwykła 🙂

Przyznaję, że jestem trochę uzależniona od kupowania ubrań i biję się w pierś, że mam czasami wyrzuty sumienia, choć nadal uważam, że zbyt małe, by zaprzestać tego procederu. Oczywiście momentów, w których byłam bliska zwątpienia w swoją rację, było kilka. Kiedyś sytuacja zmroziła mi krew w żyłach, bo zakupiłam bluzkę w jednym z moich ulubionych sklepów, a po powrocie do domu zorientowałam się, że mam już identyczną… Po prostu zapomniałam, że już taką kupiłam… Fakt, wtedy opadłam na łóżko i powiedziałam sama do siebie: „Makosz! To jest ten moment, kiedy należy zacząć się martwić! To nie jest normalne, kobieto, żeby nie pamiętać, co się ma w szafie…”

Koleżanka z biura zawsze, kiedy mam chwile refleksji, że może za dużo wydaję, za dużo kupuję, pyta: „kto bogatemu zabroni?” No kto? Ano nikt!

Tym sposobem nie odmawiam sobie wypraw do sklepu, a buszując po moim ulubionym sklepie – STEFANEL  oczywiście znalazłam znowu coś, co koniecznie musze nabyć – kaszmirowy szal, nad którego zakupem  dłuższą chwilę się zastanawiałam. Walczyłam wtedy ja, racjonalna Makosz z Makosz uzależnioną od ubrań. Wygrała silniejsza, szal posiadam i  uwielbiam!

Ekspedientka w sklepie dołączyła do mojego paragonu kupon konkursowy, informując, że jest 10 rocznica Marki Stefanel w Polsce i że w  konkursie jest do wygrania bardzo atrakcyjna nagroda! Główna nagroda to 5 tysięcy złotych na zakupy w Mediolanie w sklepie Stefanel ze stylistką. Należało dokończyć zdanie: „Moje pierwsze spotkanie z marka Stefanel…”